poniedziałek, 18 lutego 2013

Dzień PIĘTNASTY

Poniedziałkowe ważenie - absolutnie powinno się odbywać co miesiąc, a nie co tydzień, a już nie po weekendowym obżarstwie, ale ... Dla nas ostatni czas cały jest wypełniony wpadkami kulinarnymi. W lodówce mamy jeszcze wędlinę, w chlebaku pieczywo, szpinak koniecznie do zjedzenia jak najszybciej. Zanim wybierzemy się na zakupy, trzeba zjeść to, co jest. Tak jest może mało zdrowo, ale rozsądnie i ekologicznie :-)

Na śniadanie zrobiłam zielony koktajl z awokado, gruszek, szpinaku, dodałam peruwiańskiej maki i soku z mandarynek. Szybko, sprawnie i smacznie. Tęskniliśmy już za lekkim śniadaniem, pożywnym i witalnym.

Drugie śniadanie to kanapka z szynką i pomidorem :-( Szkoda wyrzucić zwierzę, a jakoś sobie z tym poradzimy :-) Za to jakie smaczne :-) Jak smaki dzieciństwa, jak beztroskie sięganie po kanapkę z prawdziwego chleba, z szynką świeżą, równie prawdziwą, czyli bez nastrzykiwania sztucznymi substancjami. Jedną z popularniejszych roślin dodawanych do wędlin jest... soja. Białko, to bogactwo soi, ale ta modyfikowana ma modyfikowane białko, zawiera sporo pestycydów, często bywa zanieczyszczona. Brrr...
Smaczny rzymski pomidor zdominował smak kanapki czyniąc ją jeszcze smaczniejszą :-) Na pomidora zawsze można liczyć :-) To jest warzywo, które powinno łączyć się z szynką na kanapce :-)

Obiad musiał być przygotowany szybko, stąd makaron pełnoziarnisty z grzybowym pesto i duszona papryka kolorowa. Smacznie, bardzo aromatycznie i energetycznie :-)

Podwieczorek, to banany. Ostatnio usłyszałam, że po 14stej owoce się nie trawią. Rzeczywiście wolę owoce zjadać rano, czy na drugie śniadanie, ale jeśli o 18stej mam ochotę na banany, widocznie organizm da sobie radę :-)

Kolacja okazała się porażką. Może przez te banany na podwieczorek? Hmmm... A może coś wybuchło na słońcu? Albo halny w Tatrach? Albo księżyc zaświecił jakoś nie tak? Trudno znaleźć winnych poza nami samymi. Nikt nam nie kazał zamówić pizzy. A jednak stało się. Pizza, choć chłodna i spóźniona, niezdrowa, ciężka i obrzydliwa w swoim fastfoodowskim pochodzeniu, smakowała jak ambrozja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz