czwartek, 29 maja 2014

Wyciskany sok warzywny

Bardzo lubię moją wyciskarkę do soku.  Nie jest to sokowirówka, nie zawiera części metalowych, które mogłyby "zabierać" witaminy z soku. Dodatkowo, pozwala cząstkom warzyw i owoców wpadać do soku, co sprawia, że sok staje się posiłkiem, a nie tylko napojem.

Dziś sok z warzyw i imbiru. Pół godziny przed śniadaniem. Świetnie tonizuje i odżywia. Sok warzywny ma właściwości odkwaszające, a bukiet witamin doskonale pobudza i orzeźwia.
A oto skład:


  • 2 pietruszki
  • 3 marchewki
  • 1/4 selera
  • 1/2 ogórka
  • imbir 
Warzywa o tej porze roku nie są zbyt sokodajne :-) Dlatego do mieszanki soków włączam sok z ogórka zielonego, aby złagodzić smak. Imbir mocno rozgrzewa, dominuje smak soku, zatem nie ma większego znaczenia, jakich warzyw użyjemy. Swobodnie możemy dodać warzywo, którego nie lubimy - i tak jego smak zginie pod eksplozją aromatu imbiru :-)

Picie soków warzywnych przed śniadaniem pozytywnie wpływa na funkcjonowanie układu trawienia, daje szansę składnikom odżywczym na lepsze wchłanianie, pobudza produkcję soków trawiennych i energetyzuje pozytywnie na cały dzień. Soki z zawartością miąższu dodatkowo oczyszczają organizm z toksyn, a błonnik syci. 

wtorek, 13 maja 2014

Falafle pieczone

Zainspirowana egipskim wpisem Maćka i Karoliny http://medytujemy.pl/falafel/, postanowiłam zrobić własną wersję falafli.

 Te aromatyczne, mocno ziołowe smaczności są bogactwem białka i sycą! Czego może pragnąć osoba, która wciąż jest na diecie i wciąż wygląda, jakby dopiero co zjadła golonkę? I jeszcze - wciąż jest głodna. Tak, tak, to ja. Ostatnio skapitulowałam i kupiłam spodnie w moim strasznym rozmiarze mimo, że obiecałam sobie, że nic nie kupię, dopóki nie schudnę! Ale w moim tempie chudnięcia jest zagrożenie takie, że wszystkie ubrania zdążą się rozlecieć, albo sprać, rozciągnąć, a ja nadal będę "w trakcie" odchudzania :-(

Moja wersja falafli, to chrupiące, kruche ciasteczka z piekarnika. Tradycyjnie falafle smaży się na głębokim tłuszczu - uzyskują dzięki temu wspaniałą kruchość i pełnię smaku. Pieczenie jest zdrowszą, choć nieco uboższą w aromaty formą obróbki termicznej.

Do falafli użyłam ciecierzycy z puszki (ugotowana), świeżych ziół i rozdrobnionych w moździerzu przypraw. Wraz z kolendrą, rozdrobniłam także kryształki różowej soli himalajskiej.



A oto składniki:

  • puszka odsączonej ciecierzycy
  • listki zieleniny: mięta, pietruszka, lubczyk, szałwia, seler, rozmaryn
  • pół łyżeczki garam masala
  • łyżeczka kolendry
  • pół łyżeczki soli himalajskiej różowej
  • odrobina wody
Ciecierzycę, zielone listki i przyprawy miksuję do uzyskania jednolitej pasty. Stopniowo należy dodawać wody, aby pasta się nie kruszyła i pozwoliła formować "ciasteczka" kładzione łyżką. 
Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni z funkcją termoobiegu i pieczemy falafle 20-25 minut, w zależności od naszych preferencji. Falafle są chrupiące i kruche na wierzchu, w środku nieco miękkie, ale w pełni upieczone. 

Pieczone falafle są dość suche, wyraźnie brakuje im smaku pochodzącego z tłuszczu, w którym zazwyczaj są smażone. Ale za to doskonale komponują się z sosem jogurtowym, czy warzywnym. 
Można też przygotować suchą wersję falafli i zabrać je ze sobą w pudełeczku - doskonale uspokoją nasz głód w ciągu dnia. 

Smacznego!

sobota, 3 maja 2014

ŻYWA woda pomoże w DETOKSIE?


Pojęcie żywej wody jako tej z uzdrawiającą mocą, jest znane od dawna. Jednakże w ostatnim czasie pojęcie to nabrało nieco innego znaczenia. Dotąd żywa wodę można było niejako pozyskać wyłącznie ze źródeł naturalnych - cudownych. Święte źródełka oferowały wodę o cudownej mocy tylko przy swoim pierwszym kontakcie z tlenem, uzdrawiały wyłącznie na miejscu, zatem pielgrzymi przybywali z daleka, aby skorzystać z niezwykłej mocy takiej wody.

Nic dziwnego, że naukowcy zaczęli badać fenomen owej wody niosącej uzdrowienie. I co się okazało? Przede wszystkim, parametry tej wody wskazywały na łatwość przenikania do tkanek, dotleniania ich i odżywiania. Okazało się, że napięcie powierzchniowe takiej wody jest bardzo niskie, co pozwala na większą plastyczność, a PH wyraźnie zasadowe. Taka woda daje możliwość oczyszczania organizmu z toksyn i transportowania substancji odżywczych do tkanek.

A gdyby mieć urządzenie, które wytwarza "żywą wodę"?
Gdyby stworzyć namiastkę swojego własnego cudownego źródełka?

Mówisz - MASZ!

Kupiliśmy urządzenie do produkcji żywej i martwej wody. W procesie jonizacji, z takiej samej "kranówy" powstają dwie różniące się od siebie wody: żywa, alkaiczna i martwa - kwaśna. Sprawdzenie PH wyraźnie wskazuje na znaczącą różnicę: kwaśna ma PH = 3,5; żywa, alkaiczna PH = 11,4.
Spora różnica!
Do tego redox żywej wody oscyluje w granicach -800! Woda wyjściowa, czyli ta z kranu ma redox ok +200, wspomniane wody z cudownych źródeł, ok -720...
Ujemna wartość redox wskazuje na mniejsze napięcie powierzchniowe, woda staje się doskonale wchłanialna, oczyszcza, usuwa toksyny, odżywia.

Mamy, zatem, swoje własne cudowne źródełko :-)

W książce "Karolina na detoksie", autorzy podkreślają, iż płyny powinno się uzupełniać co najmniej na pół godziny przed posiłkiem i godzinę po. Istotne, aby woda nie rozcieńczała soków trawiennych, gdyż działanie enzymów i cały proces trawienia jest bardzo istotny przy detoksie. Warto zasadę przedstawioną przez autorów stosować zarówno w przypadku żywej, odkwaszającej wody, jak i ziół, czy imbirówki :-)





czwartek, 1 maja 2014

ZIOŁOWA herbatka dobra na wszystko! Dobra w DETOKSIE!

Uwielbiam zioła!

Kocham ich smak, zapach i historię. Bo zioła są magią naszych czasów i świadectwem mądrości wcześniejszych pokoleń. To apteka Pana Boga - darowana nam przed tysiącleciami. Korzystamy z jej zasobów, a w zamian dajemy świadectwo harmonijnego, zdrowego, dobrego życia.

Zioła kojarzą mi się z osoba mojej Babci - na kuchni kaflowej przygotowywała napar z bratka zbieranego na łące, aby ratować mnie od pryszczatej codzienności :-) Na bolące, rozbite kolano przykładała liście babki. Parzyła lipę i kwiaty bzu, gdy pojawiała się gorączka. Wywar z koszyczków rumianku służył do przemywania ran, a szałwia uśmierzała ból gardła.
Moja Babcia była bardzo mądrą kobietą. I czasem, gdy mi jej tak bardzo brakuje, zaparzam zioła i popijam aromatyczny napar myśląc o Niej. Co by mi radziła? Co by powiedziała, gdybym zapytała ją o zdanie?

W mojej kuchni gości pokrzywa, rumianek, lipa, szałwia, melisa i kwiat bzu. Ziołowe herbaty piję codziennie, w zależności od nastroju i samopoczucia wybieram te, które najbardziej mi smakują.
Pokrzywa oczyszcza i delikatnie odwadnia, co jest korzystne przy uczuciu spuchnięcia kostek. Rumianek eliminuje stany zapalne, lipa i bez rozgrzewają, działają napotnie. Szałwia eliminuje stany zapalne gardła i łagodzi podrażnienia dziąseł. Natomiast melisa uspakaja, łagodzi nastrój i pomaga zasnąć :-)
Chętnie sięgam także po płatki nagietka, mniszek lekarski, kocankę i miętę. Dodaję je zarówno do mieszanek ziołowych do zaparzania, jak i do kremów warzywnych, sałatek i koktajli.

Zioła budują zdrowie. Zamieńmy poranną kawę na szklankę ziółek! Polecam zabieranie zaparzonych, ciepłych herbatek ziołowych do pracy, w termosie - ułatwia to popijanie bez konieczności ponownego parzenia. Szczególnie pokrzywa będzie korzystnie wpływała podczas detoksu - pomoże usuwać toksyny, nadmiar wody z organizmu. Ciepły napój doskonale zneutralizuje uczucie głodu, co może się okazać bardzo ważne!

Polecam pokrzywę z ogródka sąsiada :-) Bo przecież w naszych pięknych ogródkach "chwastów" ani trochę :-) Pokrzywę możemy parzyć, dodawać do sałatek, koktajli, możemy wyciskać z niej sok... Możemy zrobić miód pokrzywowy łącząc sok z pokrzywy z miodem akacjowym w relacji 1:1 - jest to doskonały dodatek do herbatek ziołowych i deserów.

Nie ma jak zioło!