poniedziałek, 4 lutego 2013

Dlaczego DIETA?

Stopniał śnieg. Zupełnie. Padał deszcz, wyczyścił resztki bieli z trawników, a pomiędzy moimi kamieniami na tarasie znów zobaczyłam zielone roślinki. Pięknie się przechowały :-)

Śniegu nie ma, zatem wiosna tuż tuż :-) A jak wiosna, to oczywiście dieta :-) To nic, że luty, że jeszcze nas zaśnieży, ja czekam na wiosnę i właśnie ją sobie wymyślam :-)

I oczywiście - odchudzam męża :-) Niech ma coś z życia :-) Niech wie jak bardzo go kocham :-) Niech będzie go mniej, ale za to zdrowiej, sprężyściej, estetyczniej :-)
Uśmiecham się przy tym, bo już jest najcudowniejszy na świecie, ale... ale... ale... jeszcze może być zdrowszy i z większymi szansami na dobre życie w przyszłości.

Zatem postaram się pisać codziennie o tym, czym nakarmiłam męża, jak fajnie chudnie, jak marudzi przy jedzeniu :-) i jaki jest szczęśliwy, gdy waga łaskawie pokazuje niższą numerację :-)

Zapraszam do śledzenia naszych postępów. Bo przecież wspólnota małżeńska obowiązuje :-) Sukces będzie wspólnym sukcesem.

4 komentarze:

  1. Wiosennych sukcesów życzę :)
    MW

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy! Oby nas dobre życzenia poniosły :-)

    Cóż, wiosna jednak jeszcze za chwilę... :-( Za oknem słońce, ale oszukane - wieje wiatr, wilgotno i nie pachnie :-(

    A jak u Was? biaaało?

    OdpowiedzUsuń
  3. kochana, piękne jedzonko ale z odchudzaniem polecam zaczekać do wiosny i to nie koniecznie kalendarzowej, tylko takiej prawdziwej ze słoneczkiem i energią KACHA

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra rada :-)
    Ale już mamy pierwsze dni za sobą, a dieta jest lekka, ciepła :-)

    OdpowiedzUsuń