Kolejny dzień w rozjazdach - znów mało zdrowo, aczkolwiek... :-)
Na śniadanie zjedliśmy koktajl z bananów, szpinaku, maki i surowego kakao. Pyszny, słodki, aromatyczny :-)
Drugie śniadanie było wymuszone :-) Placek ziemniaczany ze znanego fast foodu :-( i surówka z marchewki.
I tutaj się pogubiłam :-(
Zjadłam w domu jabłko pieczone, wcześniej porcję cebuli uduszonej na oleju kokosowym, po czym poszliśmy do naszych Przyjaciół - tak na chwilkę :-) I tam zostaliśmy poczęstowani właściwym obiadem :-) Specjalnie da mnie zrobiono wersję bez krewetek, ale z tofu - fantastyczny sos na mleku kokosowym z tofu podany na ryżu basmati :-) Doskonałe danie, bardzo smaczne, choć z racji wypełnienia wcześniej jabłkami i cebulą, zwyczajnie nie zmieściło się już tyle, ile bym chciała :-(
Za podwieczorek, choć mało chronologicznie, mogę uznać owoce longan :-)
Kolacja, to zielony koktajl z awokado, gruszką, szpinakiem, natką z pietruszki i kiwi. Koktajl został zrobiony w magicznym urządzeniu, które poszłam oglądać :-)))
To był dzień pełen kulinarnych wrażeń :-) Cóż, szczęściara ze mnie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz