Dlatego też, śniadanie, to sałatka. Dość standardowo - sałaty, w tym rukola, ogórek, jajo na twardo, majonez i... pomidorki koktajlowe! Soczyste, smaczne, słodkie... Pyszne :-) Do tego wspaniały chleb z masłem - delektowałam się bardzo długo tym śniadaniem, aż brzuszek nie chciał już mieścić :-) Wszystko aromatyczne, smaczne, ale chleb naprawdę szczególnie zasługiwał na pochwałę - absolutnie doskonały!

Zarówno pomidorki jak i marchewka, to dobrodziejstwo fazy piątej. Smak wspaniały - zachwyciłam się :-)
Na podwieczorek i jak sie okazało, także kolację, zjadłam kilka świeżo upieczonych ciasteczek orkiszowych. Tym razem nie przesłodziłam :-) Z nowych dodatków, to uświetniłam zawartość ciasteczek mąką z amarantusa. Pozwoliłam sobie zrobić mąkę orkiszową nieco grubszą niż ostatnio, krócej mieląc ziarna; podobnie z migdałami - zostawilam większe kawałki, a same ciasteczka solidnie podpiekłam. Smak mają teraz wyrazisty, naprawdę wspaniałe, idealne do chrupania :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz