środa, 3 kwietnia 2013

Co powiedział dietetyk?

Jak już wspominałam, zrobiłam Test Wrażliwości Na Pokarmy - MRT. I w dniu dzisiejszym miałam wizytę u dietetyka, Pani Doktor Teresy.  Konsultacje lekarskie są elementem programu, bo samo zrobienie testu, to nie wszystko. Gdy się powiedziało "a", należy powiedzieć "b". I przystąpienie do programu jest właśnie tą kolejną literą :-)

Przed wizytą wypełnia się kwestionariusz zawierający pytania o dolegliwości, podaje się ich natężenie, częstotliwość. Z racji bardzo higienicznego trybu życia, moje odpowiedzi wskazywały na małą liczbę objawów, o małym natężeniu, co zdziwiło Panią doktor - bo co ja tutaj robię?

No właśnie, co ja tu robię? Powinnam odpowiedzieć, że chcę schudnąć - nie byłoby to prawdziwym celem, ale zawsze jakiś punkt zaczepienia :-) W końcu powinnam! Moja dolegliwość o charakterze autoimmunologicznym uratowała sytuację :-) Ale mimo wszystko, nasze pierwsze zetknięcie z Panią doktor nie było najlepsze. Pierwszego wrażenia na sobie zbyt dobrego nie zrobiłyśmy :-)

Pani doktor pytała o wiele aspektów, dolegliwości, reakcji. Obejrzała też mój język, brzuch, dotknęła dłoni, postukała młoteczkiem w twarz :-)
Widziałam zniecierpliwienie, aż w końcu pojawiła się sugestia, że powinnam zrobić badanie genetyczne w kierunku celiakii. Wreszcie coś poważnego, ulga. I zaczęło się omawianie diety, którą będę przestrzegała w ciągu następnych pięciu tygodni.
Lista produktów, które mogę spożywać w ciągu pięciu tygodni.

I tutaj pojawia się ograniczenie, na które nie byłam przygotowana ani psychicznie, ani fizycznie. Zero owoców. Rozumiem, że bez cukru, bez miodu, ale bez owoców? A moje ukochane zielone koktajle? A soczyste pomarańcze? A gruszki?
Usłyszałam, że tego nie potrzebuję, że to mi szkodzi i nie ma co rozpaczać. Chodzi o fruktozę, której reaktywność jest  dość wysoka i aby wyciszyć organizm, należy zrezygnować z tego cukru w diecie. Żadnych owoców suszonych, dżemów słodzonych ksylitolem, soków...
Na ten cios nie byłam gotowa, ale argumenty do mnie przemówiły. Zresztą znalazłam się w tym miejscu, aby odzyskać nadzieję i nie mam nic do stracenia, mogę tylko zyskać. To wystarczający argument. I nigdy bym sobie nie darowała, gdybym nie spróbowała...

A jakie negatywne skutki wnosi fruktoza? Może powodować wahania cukru ze wskazaniem na hipoglikemię. Jestem zagrożona cukrzycą z racji obciążenia rodzinnego, zatem powinnam uważać na ten aspekt. Kolejnym następstwem działania fruktozy może być obniżona wchłanialność cynku i kwasu foliowego, a także stłuszczenie wątroby.
Wystarczy, aby uznać sprawę za poważną.

Zmianą jest wprowadzenie do mojej diety owsa, żyta, zatem glutenu. Do czasu otrzymania wyników badań na celiakię, powinnam odżywiać się normalnie, czyli w ilości umiarkowanej jeden posiłek zbożowy dziennie. Oczyma duszy zobaczyłam już makaron na talerzu, ale nie przyznałam się do tej wizji :-)

Zaczynam też jeść mięso - w małych ilościach, aby dostarczyć budulca organizmowi. Po wykluczeniu owoców i nabiału (tutaj moja decyzja), został dość ograniczony wybór.

Pani doktor połączyła dwie pierwsze fazy, dokonała modyfikacji propozycji, jakie przedstawił program komputerowy na podstawie wyników testu, zatem czynnik ludzki był potrzebny, a ogrom informacji logicznie złożył całość.

Pomyślałam, że ten post przybliży sens uczestniczenia w konsultacjach dietetyka. Lekarz, który widzi po zmianach na języku braki witaminy C (zatem dobrze, że korzystam z kroplówek z witaminą C właśnie), tłumaczy, iż przy zaburzeniach funkcjonowania tarczycy potrzebna jest nie tylko omega, ale i selen. Lekarz,  który łączy fakty i dosadnie powie "to Pani nie służy, po co to jeść!", to prawdziwy skarb :-)

Od dawna szukałam klucza do lepszego zdrowia i dobrego samopoczucia.
Mam nadzieję, ba, wierzę w to, że właśnie weszłam na właściwą ścieżkę :-) Poszukiwałam zdrowia w diecie, gdyż tylko jeszcze na ten aspekt mogę wpłynąć :-) I to była właściwa decyzja, gdyż okazało się, że jedzenie owoców, czy innych "zdrowych" produktów jak ocet jabłkowy, surowe kakao, olej kokosowy, burak, brokuły, orzech włoski... wpływa na pogorszenie mojego stanu zdrowia. Domowe gotowanie, potrawy tworzone od podstaw, zdrowe składniki, a tu choroba autoimmunologiczna! Nadwaga! Coś trzeba było z tym zrobić.

Sądzę, iż z Panią doktor Teresą polubimy się z czasem :-) Na szczęście jest profesjonalistką, ma sporą wiedzę, logicznie łączy fakty i co najcenniejsze, ma poczucie humoru :-)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz