niedziela, 21 kwietnia 2013

Dieta LEAP Faza 4 Dzień 18 - krewetki!

Rozpoczynam fazę 4. Włączam do diety: fasolę czerwoną, soczewicę, łososia, ziemniaki, kaszę jaglaną, fasolę jaś, kolendrę i pietruszkę, mak i orzech laskowy. Sporo tego, aż nie wiem jak wielki koszyk wziąć na zakupy :-))

Piękny dzień. Słońce i doskonałe plany :-)
Właśnie piekę ciasteczka, rozmrażam krewetki, szykuję obiad dla i z naszymi Przyjaciółmi. Dziś uczę się przyrządzać krewetki :-)

Pokochałam te owoce morza, gdy zostaliśmy zaproszeni na kolację i Pan Domu zaserwował doskonale przyrządzone krewetki. A dziś ten sam Mistrzu uczy mnie je przyrządzać :-)

A tymczasem śniadanie. Jajecznica z szalotką i zieloną papryka.
Wiem, że po wprowadzeniu do diety, rzuciłam się na jaja z pełna mocą, każdego dnia je zjadam i już czas przystopować, ale chcę się nasycić i tak naprawdę, uwielbiam jajka, szczególnie dobre, z dobrą energią :-)
Dzisiejsze śniadanie, jest to śniadanie z mocą, bo jak już wspomniałam, ostatnio dostaliśmy w prezencie prawdziwe wiejskie jaja :-) (dziękuję, Ciociu :-)) A wśród nich kilka zielonych - od kur zielononóżek. W środku są już normalne, w jajecznym kolorze, ale skorupka naprawdę zielona :-) Zrobiłam zdjęcie, dla porównania. Z tych waśnie jaj zrobiłam dziś moją jajecznicę :-)

Fotografia, to cudowna dziedzina, chwyta nieuchwytne, bo tych jaj już nie ma :-) A ich obraz istnieje, możemy na nie patrzeć... :-)

Obiad dziś składał się z dwóch części. Pierwsza była zupa - krem z zielonych  szparagów. Delikatna, o lekko zielonym kolorze i kremowej konsystencji. Zupa miała za zadanie pozwolić nam z pełnym brzuszkiem rozpocząć przyrządzanie dania głównego.

Zatem krewetki. Oczywiście kupiliśmy te szare, znaczy nie gotowane, które przy rozmrażaniu mocno "pachniały" naszym Bałtykiem, czyli zdechłą rybą :-) Cóż, nie ma możliwości, aby w Polsce dostać świeżą krewetkę :-)
Rozmrożone i wypłukane krewetki (czasem trzeba też wypatroszyć, jeśli nie zostały dobrze przygotowane), odstawiamy na durszlaku do wyschnięcia, a raczej do ocieknięcia :-)
A oto składniki dzisiejszego dania głównego i sposób przyrządzania krewetek:
  • 1 kg krewetek
  • korzeń imbiru
  • cebulki szalotki (można tez dodać czosnek)
  • papryczki chili
  • limonka
  • kolendra
  • masło klarowane
Drobno siekamy szalotki, imbir, chili, cienko obraną skórkę z limonki. Na patelni rozgrzewamy masło i na jeszcze nie gorące wrzucamy pokrojone: szalotkę, imbir, chili, skórkę limonki. Składniki dusimy, po czym dodajemy więcej masła klarowanego i krewetki, i smażymy do uzyskania różowego koloru owoców morza. Po kilku minutach, gdy krewetki już nabiorą pięknych kolorów i ich konsystencja zmieni się z galaretowatej na równomiernie twardą i gąbczastą, polewamy je sokiem z limonki, dodajemy posiekaną kolendrę, szybko mieszamy i bezpośrednio podajemy na stół :-)

Do krewetek podałam dwie sałatki - jedna z sałaty lodowej z ogórkiem świeżym i sosem winegret, a druga z mini sałaty rzymskiej, różowej cykorii i żółtej papryki. I oczywiście pieczywo - wybór chleba żytniego na zakwasie, a do tego obowiązkowo masło - ja miałam akurat dwa rodzaje: zwykłe masło 82% tłuszczu i masło z dodatkiem soli morskiej.

Jako deser i podwieczorek posłużyły upieczone rano ciasteczka orkiszowe i pyszna, aromatyczna kawa.

Na kolację, dość skromnie, zjadłam przygotowaną przez męża kanapkę z ogórkiem świezym. Nic więcej juz by się nie zmieściło :-)

To był bardzo, bardzo smaczny dzień :-)
I treściwy. Nie wspomniałam o tym, ale rano jeszcze zaliczyłam zajęcia z jogi :-) Tym razem u Pana Adama - świetny, wywarzony i precyzyjny instruktor. Po takim poranku przygotowanie obiadu dla Przyjaciół, czy późniejsze posprzątanie mojego pobojowiska w kuchni, to pestka :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz