Moja dieta jest już zupełna - jem wszystko, co w moim teście MRT okazało się mało reaktywne i tym samym nie szkodzące. Jest naprawdę normalnie. Przyzwyczaiłam się do wybiórczego traktowania tego, co mogę zjeść. Zakupy są proste - bezbłędnie wybieram tylko to, co dozwolone. Ale w restauracji bywa trudniej. Ale tylko trudniej...
Śniadanie, to sałatka z jajkiem :-) Do tego kromka chleba z masłem. Ostatnio chleb stał się dosyć popularny w mojej diecie :-) Wiem, że to nie jest najlepszy pomysł, ale to często jedyne ziarniste części posiłku. Chleb kupuję pieczony na zakwasie, żytni, zatem pozwalam sobie na to "szaleństwo" :-) Czekam, aż będę mogła sięgać po owoce - jest świetny chleb żytni z żurawiną.
Obiad zjedliśmy w miłej knajpce - łosoś z grilla, ziemniaki z wody i
gotowane warzywa. I tutaj okazało się, że wystarczy poprosić, a zamiast zabronionych brokułów można dostać dodatkową porcję baby marchewki :-) Jestem przekonana, że nawet wybierano te brokuły z mieszanki warzyw mrożonych :-)
Kolację też zjedliśmy na mieście - dzień był dość szalony, cały czas w ruchu :-) Pozwoliłam sobie bardzo, bardzo normalnie. Klopsiki z frytkami. Wiem, nie powinnam bez sprawdzenia składu klopsików, ale następnym razem sprawdzę :-) Było smacznie i już.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz