piątek, 26 kwietnia 2013

Dieta LEAP Faza 5 Dzień 23 - makowiec z szałwią hiszpańską chia

Zaczynam dziś ostatnią, piątą fazę pierwszej części programu LEAP.

Na cześć pełnej listy bezpiecznych produktów i dodatków do żywności, upiekłam makowiec :-) Mimo, iż dozwolona jest mąka pszenna i żytnia, a nawet owsiana, mój makowiec jest bezglutenowy :-) Zawiera dobry ładunek energetyczny z orzechów, migdałów i pestek, a także z ziaren szałwii chia. Na temat szałwii hiszpańskiej pisałam przy okazji dodawania jej do zielonych koktajli, więcej znajdziesz tutaj: http://zielonablogerka.blogspot.com/2013/02/zielona-szawia-hiszpanska.html.

A oto składniki mojego makowca:
  • mak 250g
  • szałwia hiszpańska chia
  • siemię lniane
  • migdały
  • orzechy laskowe
  • słonecznik łuskany
  • 2 całe jaja
  • ksylitol
  • sezam
  • masło klarowane
Mak gotowałam ok 20 minut, odparowałam i zmiksowałam z pozostałymi składnikami (oprócz słonecznika i jajek) dodając tyle, ile akurat miałam pod ręką :-) Czyli garść migdałów, garść orzechów laskowych, po dwie łyżki ziarenek chia, sezamu, siemienia lnianego, ksylitolu i masła klarowanego. Po wystudzeniu masy, dodałam dwa całe jajka (można osobno ubić pianę z białek, ale zabrakło mi czasu :-)), ponownie wymieszałam i wyłożyłam na formę pokrytą ziarnami słonecznika. Piekłam w 180 stopniach 25 minut.

Makowiec jest dość twardy, niezbyt słodki, po odwróceniu wygląda bardziej zachęcająco z przyklejonymi pestkami słonecznika :-) Jest to zdrowa, energetyczna przekąska z dodatnim ładunkiem energetycznym :-)

Wersja, którą bardzo lubię, to taka, do której dodawałam miód i suszone owoce - wiśnie, rodzynki, figi, śliwki... Masa jest bardziej miękka i słodka. Tym razem jednak wersja bez owoców i miodu - musi być :-)

Polecam!

A śniadanie, to makrela z puszki :-( Niestety, pozwoliłam sobie na to niezbyt zdrowe szaleństwo :-) Sos pomidorowy nie porwał mnie :-) Chyba się odzwyczaiłam i to śniadanie nie przyczyniło się aż do takiej radości jak przypuszczałam. 

Na drugie śniadanie kawałek makowca i czarna, lurowata kawa :-)

Obiad, to sałatka z sałaty rzymskiej - wersja mini, cykorii różowej, ogórka zielonego i żółtej papryki. Jako, że pora obiadu była wymuszona godziną zajęć jogi (posiłek należy skończyć co najmniej na dwie godziny przed zajęciami), mimo braku głodu, jadłam sałatkę dodając na zachętę domowy majonez :-)

Wbrew pozorom, sałatka może być bardzo sycąca. W czasach, gdy byłam bardzo mięsożerna, uważałam, że to nie posiłek! Sałata, zielenina, czy ja jestem krową lub królikiem, aby się tym najeść? Dziś mój pogląd jest zupełnie inny i wynika z przekonania i doświadczenia. Rzeczywistość się nie zmieniła, nadal pozostaję człowiekiem, a jednak zajadam się zieleniną :-)

Na kolację przygotowałam wegańskie leczo. Cebula, papryka, cukinia i sos pomidorowy. Pyszne, aromatyczne i sycące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz