Ale mimo wszystko, należy pamiętać, że negatywna reakcja organizmu nie jest stanem niepokojącym. Raczej brak tych oznak powinien wprowadzać zakłopotanie :-))
Zmiana w samopoczuciu jest tak ogromna, że korzyści z tego płynące przekonują mnie do bycia "twardą" w swoim postanowieniu. I nawet, gdy dziś kroiłam pachnącego, dojrzałego banana, aby dodać go do owsianki męża, nie czułam przymusu, aby także zasmakować tej zakazanej słodyczy. Brakuje mi pomarańczy, gruszek, jabłek, oczywiście. Ale jeszcze kilka tygodni i pewnie będę mogła coś-nie-coś zjeść owocowego :-)
Zatem śniadanie, to owsianka z ciasteczkami, a wersja dla męża, także z bananem. Sycące, wartościowe śniadanie. Dzisiejsza owsianka była bardziej zupą, bo nie zdążyła odparować, ale dzięki temu napełniła brzuszki nam po brzegi :-) Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do owsianki gotowanej na wodzie, że nawet nie dodaję do porcji męża mleka. Taka jest bardzo smaczna, słodka od samych płatków owsianych, choć dodaję ksylitol do smaku.

Obiad, niestety, bardzo późny. Byłam dziś zajęta i zwyczajnie nie miałam czasu zjeść :-( Sałatkę
zrobiłam już po śniadaniu, ale to nie pomogło, zabrakło tych kilku chwil na posiłek o czasie.
Sałatka z rukoli, ogórka świeżego i dodatku pieczonego indyka własnej produkcji :-)
Natomiast, mimo poszczenia od śniadania, po powrocie do domu poczułam ból brzucha i dyskomfort. Jednak nie powinnam omijać posiłków.
Kolacja - warzywa na parze z pulpecikiem z indyka i sosem migdałowym. Cukinia, marchewka i aromatyczne szparagi :-)
Warzywa parowałam gotując zupę, co sprawiło, iż smak cukinii, papryki i szparagów nabrał wyrazistości. Takie gotowanie jest także ekologiczne - korzystając z jednego urządzenia i tego samego czasu, przygotowuje się dwa posiłki :-)
Zupa wyląduje w zamrażarce, a część jutro zabiorę ze sobą :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz