poniedziałek, 6 maja 2013

Dieta LEAP - końcówka pięciu faz

Dzisiejszy dzień traktuję jako zakończenie pięciu faz diety LEAP.
Jutro spotykam się z Panią Dietetyk i będziemy omawiały drugą część programu.

Jakie są plusy diety?
Początkowa zmiana samopoczucia była bardzo, bardzo odczuwalna. Z czasem, gdy wprowadziłam więcej produktów i nasiliło się spożycie potraw zakwaszających (mięso, pieczywo...), ów komfort jest mniej odczuwalny.
Zmniejszyła się masa ciała - około pięciu kilogramów. Sądzę, iż byłoby to o wiele więcej, gdyby nie leki, które zaczęłam przyjmować w związku z zagrożeniem chorobami autoimmunologicznymi.
Poprawiła się jakość skóry - zniknęły stany zapalne, wypryski, swędzenie.
Zauważyłam poprawę wzroku, minimalnie, ale zawsze to coś :-)
Wyciszam się z większą łatwością - relaksacja, uspokojenie nerwów, zrównoważenie emocjonalne, to plus, którego się nie spodziewałam :-) Zauważyłam, że efekt relaksacyjny wynikający z praktyki jogi trwa dłużej, że z łatwością wchodzę w stan równowagi.
Wyostrzył mi się smak i zmysł powonienia. Żywność wątpliwej jakości jest łatwiej wyczuwalna, polubiłam i rozróżniam smaki sałat, warzyw. Używam także mniej soli.

A minusy?
Zdarzają się sytuacje, gdy jestem sfrustrowana tym, jak trudno jest kupić dobrą, czystą żywność gotową do spożycia. Chodzi tutaj o przekąski - na stacji benzynowej, czy w małym sklepie osiedlowym. To wymaga przewidywania i organizacji, aby zawsze mieć coś do jedzenia. Ale czy to jest minus samej diety? Raczej nie.
Minusem jest to, że zaczęłam jeść chleb, mięso. Z racji ograniczeń w zakresie owoców i małym wyborem produktów dozwolonych, za namową Pani Doktor włączyłam do diety te właśnie elementy, które mocno zakwaszają i na które reaguję średnio. Stopniowo zamierzam eliminować chleb i ograniczać mięso, a tymczasem zwiększyłam dzienną dawkę proszku odkwaszającego.

A tymczasem śniadanie. Kromka chleba z masłem i makrelą. Nie zdążyliśmy po powrocie z majówki zrobić zakupów i oto efekt :-)

Na drugie śniadanie orzechy nerkowca i ziarna słonecznika - nie trudno zgadnąć, iż był to posiłek jedzony w samochodzie w korkach :-)

Obiad, to paseczki piersi z indyka, bataty gotowane na parze i sos z bakłażanów, papryki, cebuli i pomidorów. Danie intensywne w smaku, pikantne i mocno ziołowe dzięki dużej ilości bazylii. Zarówno mięso, jak i słodkie ziemniaki gotowały się ponad sosem korzystając z tego, że parował, zatem wszystkie elementy potrawy współgrały ze sobą doskonale.

Kolacji nie było, bo zamiast niej wspaniały, relaksacyjny masaż :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz