środa, 19 czerwca 2013

Greckie wakacje dzień 7 - najlepsza grecka feta i najgorszy królik...

Trafiliśmy do znajdującej się nieopodal hurtowni z serami i nabyliśmy półkilogramowy kawałek wspaniałej fety. Dla Kreteńczyków każdy ser biały, to feta - łącznie z bryndzą, czy serem białym do wypieków.

Ale ta, zakupiona przez nas, okazała się klasyczną grecką fetą. Przepyszna! Zwarta konsystencja, delikatny smak, mleczny zapach... marzenie.

Nic dziwnego, że feta stała się królową naszego śniadania. Do tego słodkie pomidory i pachnące pieczywo.

Królik w sosie winnym - wyglądał lepiej niż smakował :-(
Obiad, natomiast, okazał się porażką ... Jadąc do Parku Botanicznego zatrzymaliśmy się w tawernie. Gorąco namawiano nas na wieprzowinę, ale wybrałam, za namową kelnerki, królika w sosie winnym.
Było to najgorsze, co dostałam na tej pięknej wyspie do zjedzenia. Na dodatek rozbolał mnie brzuch... Na szczęście w Parku Botanicznym można było degustować miodówkę i lekarstwo szybko zadziałało :-)

Kolację, natomiast, zjedliśmy w wybornym towarzystwie :-) Basia i Jola zaprosiły nas na pożegnalny kieliszek wina żywicznego. Ale były też "gołąbki " w liściach winogronowych i inne specjały kuchni greckiej. Dziewczyny z żalem żegnały się z wyspą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz