niedziela, 16 czerwca 2013

Greckie wakacje dzień 5 - fasolka

W sklepie zobaczyliśmy piękną fasolę - dorodny biały jaś. Jako wielbiciele zup i gorących dań jednogarnkowych, od razu pomyśleliśmy o tym samym :-)
Nie pomyliliśmy się. Fasolka wyszła wspaniała! Z tutejszymi pomidorami , lokalną ziołową kiełbasą...

Natomiast kolacja okazała się znów zbyt duża... Jak zwykle zaczęło się od sałatki greckiej, tzatzyków, oczywiście domowego czerwonego wina. Tym razem darowałam sobie tzatzyki. Nie powinnam jeść czosnku :-(
Następnie podano  rodzaj tarty z serem i mały zawijany placuszek nadziewany serem z miętą. Ciasto na wzór francuskiego, ale mniej chrupiące. Delikatność, soczystość...
Na danie główne rodzaj pieczeni z mięsa i warzyw. Do tego ziemniaczek , warzywna pulpa.
I tutaj mała dygresja. Z przyczyn, których jak dotąd nie rozumiem, Kreteńczycy lubią wieprzowinę. Przyznam, że liczyłam na baranie specjały, jagnięcinę, a tu wieprzowina... Cóż...
Po kolacji, która kończyła się kieliszkiem rakiji i cytryną w cukrze na "zagryzkę" noc okazała się naprawdę trudna. Nie jesteśmy w stanie już jeść wieprzowiny, ani aż TYLE. Szczególnie w ciepłym klimacie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz