środa, 3 lipca 2013

Plakias - historia pewnej tawerny....

Bardzo trudno jest oderwać się od wspomnień i ot, tak, zwyczajnie żyć teraźniejszością.
Zatem o wakacjach słów kilka jeszcze :-)
Tawerna w Plakias

Jadąc na Kretę kupiłam przewodnik po tej pięknej wyspie - taki dla szukających miejsc ustronnych, urokliwych, niekoniecznie typowo turystycznych. Zachwyciło mnie zdjęcie na okładce owego przewodnika - a właściwie klimat tego zdjęcia :-) Tawerna w Plakias - przeczytałam i każdego dnia patrzyłam na piękne drzewa, stoliki przykryte pomarańczową ceratą i wspaniałe morze w tle.

Nic dziwnego, zatem, że gdy przy okazji odwiedzania kolejnej z najpiękniejszych plaż Krety (tym razem tę z gajem palmowym, Preveli) zobaczyłam drogowskaz na Plakias, podążyliśmy w wyznaczonym kierunku.
Plakias, to małe miasteczko na południu Krety. Taweny ciągną się przy plaży z uroczym widokiem na morze Libijskie. Na samym końcu bulwaru zobaczyliśmy tawernę z okładki przewodnika. Pomarańczowa cerata na stolikach, rozłożyste drzewa i magnetyzujący widok na morze. To jest to! Cieszyłam się jak dziecko :-)
Ostatecznie usiedliśmy w innej tawernie - tamta, odnaleziona, była zupełnie pusta :-( A szczególnie na wakacjach warto jeść tam, gdzie siedzą inni ludzie - siedzą i nie uciekają zanim dostaną rachunek :-) Zjedliśmy wtedy bardzo dobry posiłek - ja oczywiście sałatkę grecką i kawałek kurczaka od Męża :-)

A dziś, w ramach powrotu do codzienności, zwykłe śniadanie: sałata lodowa, jajko na twardo, ogórek zielony i oliwa. Smaczne, treściwe  i nie pozostawiające złudzeń :-) Wracam do diety zgodnej z wynikami mojego testu MRT.
Marzę, aby dobrze się poczuć, aby zniknęły krostki na twarzy i wyparowały trzy kilogramy, które przywiozłam po wakacjach :-( Moja waga zaczęła wskazywać, że tłuszczu jest mniej, właściwie już procentowo w normie, ale te kilogramy są kompletnie zbędne :-)
Zastanawiam się, co mogło wpłynąć na to, że aż tak dużo mnie przybyło. I chyba wiem... Owoce i alkohol. I ciasteczka :-)

Na obiadokolację sałatka z łososiem. Sałata, awokado, oliwki suszone, kiełki lucerny, łosoś wędzony i oliwa :-)
I tutaj mały komentarz w kwestii kiełków. Uwielbiam kiełki, pewnie jak wszyscy :-) Ale wyeliminowałam je z diety, gdy przeczytałam, iż nie powinno się ich spożywać w czasie walki z candidą. I tak już zostało. Ale jednak zdecydowałam się na jedzenie kiełków latem, gdy prawdopodobieństwo pleśni jest mniejsze :-) Kiełki są skarbnicą witamin, mikroelementów i innych składników wspomagających funkcjonowanie organizmu. Zatem: niech żyją kiełki :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz