wtorek, 25 sierpnia 2015

HAPPY DETOKS dzień I

Zaczyna HAPPY DETOKS. Z wielkimi nadziejami i dużym zapałem. Dobrze jest mieć świadomość, że oto zaczyna się robić coś dla siebie. Dla swojego ciała, ducha, energii i lepszego jutra :-)

Poranek zaczęłam od jogi. Mimo, iż Kasia Bem w "Happy DETOKSie" pokazuje jak można ćwiczyć, swój program oparłam o filmiki Ani Brzegowej:


Program poranny w fajny sposób wyciągnął mnie z letargu i obudził - szczególnie, że mocno się przy nim spociłam. Nie, żeby było ciężko, raczej już bardzo gorąco i kondycja nie ta… eh.

Przed śniadaniem wypiłam szklankę ciepłej wody z cytryną. Właściwie robię to od kilku miesięcy, zatem wprowadzenie elementu picia ciepłej wody na pół godziny - godzinę przed posiłkiem mam już utrwalone :-)

Śniadanie,
to owsianka.  Proponowany przez Kasie Bem sposób, aby owsiankę zalewać wodą już wieczorem, jest rewelacyjny. Rano mam właściwie gotowe śniadanie.
A oto przepis:
4 łyżki płatków owsianych zalewamy 8 łyżkami wody i zostawiamy na noc.
Do płatków dodałam orzech brazylijski, kilka orzechów nerkowca, jagody goji, daktyla i pozwoliłam, by wszystko się moczyło. Rano do mojej owsianki dodałam łyżkę tahini, łyżkę miodu, pół jabłka i jeszcze odrobinę ciepłej wody.

II śniadanie,
to zielony koktajl:

  • garść jarmużu
  • banan
  • gruszka
  • borówki 
  • imbir
  • woda
Składniki zmiksowałam na aksamitny, zielony szejk. W przepisie Kasi jest natka, ale udało mi się kupić jarmuż i nie mogłam się powstrzymać :-) Zamieniłam też jabłko na gruszkę - jak na jeden dzień, wystarczy jabłek, na które mam nietolerancję. 

Obiad. 
Misa z kaszą gryczaną. Moja wersja, to:
  • 4 łyżki ugotowanej kaszy gryczanej
  • 1/4 czerwonej papryki
  • 1/4 kalarepy
  • 1/4 ogórka świeżego
  • garść listków kolendry
  • 1/2 awokado
  • sos winegret 
Warzywa, zgodnie z zaleceniem, pokroiłam drobno, wymieszałam z kaszą i polałam sosem. Wyszła duża porcja jedzenia! Mimo, że na obiad był zaplanowany także krem z kalafiora, nie byłam w stanie zjeść wszystkiego. Zdecydowałam, zatem, że zupa zostanie na później. Kasza gryczana (normalnie jej nie jadam ze względu na to, iż jest nieodpowiednia dla grupy krwi B), warzywa, aromatyczny sos… Pycha! 
Niestety, mimo, że jadłam wolno, starannie gryzłam, po ok godzinie od posiłku pojawiła się… zgaga.  Przed obiadem, zgodnie z zaleceniem, wypiłam szklankę ciepłej wody z imbirem i cytryną, ale już po posiłku nie wypiłam zalecanych ziół lub herbaty zielonej. Może to z tego powodu pojawiło się rzadkie u mnie pieczenie w przełyku? Mój sposób na zagaę, to intensywne myślenie o czymś gorzkim :-) Udało się, zgaga szybko przeszła :-)

Podwieczorek.
Powinno być jabłko z migdałami (może te migdały ze względu na zgagę???). Ale zjadłam gruszkę.

Kolacja. 
Według planu na kolację powinna być zielona soczewica. Ale zjadłam krem z kalafiora, który nie zmieścił się w porze obiadowej :-)
Krem z kalafiora przygotowałam według przepisu:
  • cebula
  • seler naciowy
  • pół kalafiora
  • woda
  • rodzynki
  • sól
Cebulę (w oryginale był to por) przyrumieniłam na maśle klarowanym, dodałam posiekane 2 łodygi selera naciowego, smażyłam ok 5 minut do miękkości. Następnie dodałam pokrojony kalafior, zalałam 0,5 l wody i gotowałam ok 15 minut. Po ostygnięciu zupę zmiksowałam na aksamitny krem i podałam z siekaną kolendrą i rodzynkami.


ODKRYCIE DNIA:

Zaskoczyło mnie to, jak świetnie może smakować kasza z surowymi warzywami - dotąd gotowałam warzywa i to głównie korzenne bezpośrednio z kaszą. Zasmakował mi ten surowy sposób. I oczywiście zachwycił mnie krem z kalafiora - uzyskał niezwykłą aksamitność i głęboki smak. Generalnie jedzenia, jak dla mnie, było za dużo. Musiałam zrezygnować z jednego dania, które było jak sądzę dość ważne, bo zawierało bogatą w białko soczewicę. Zatem głodna z pewnością nie byłam :-)
Dzień był smaczny. Bardzo smaczny :-)

2 komentarze:

  1. Zielona Blogerko, super! po wakacjach w Madrycie (dyspensa na tapas itp itd) dolacze w szeregi Szczesliwych Detoksykatorow :-)

    OdpowiedzUsuń