Co najbardziej nam smakowało?
Wszystko, co na co dzień daleko od naszych talerzy :-)

Najlepsze frytki są na Placu Jourdan w Maison Antoine :-) - http://www.maisonantoine.be
Piwo. Jeśli frytki, absolutnie obowiązkowe do tego piwo. I tutaj ogromny wybór, a jednak zakochani jesteśmy w piwach jasnych :-) Z cytryną lub jak w kultowej Cafe Belga - http://www.cafebelga.be podawane z syropem głogowym i jabłkiem :-)
Wino. Wybór doskonały, a wśród nich wspaniałe Chablis. Butelkę można kupić już za 9 euro...Wiem, wiem, francuskie, ale tak wspaniałe, że idealne do posiłków także w Brukseli :-)

I tutaj należy wspomnieć cukiernię, w której z przyjemnością oddajemy się rozkoszy śniadania - Au Vatel. Piekarnia, cukiernia, lodziarnia i "pralinkarnia" w jednym :-)
Czekolada jest wszechobecna i absolutnie niebiańsko rozpływająca się w ustach :-) Symbolizuje belgijską słodycz :-)
Truskawki. Kupione na niedzielnym bazarku na Placu Jourdan. Smaczne, pachnące, aromatyczne, pięknie czerwone i pewnie równie niezdrowe jak wszystko powyżej :-)
Wafle, czy gofry. Słodkie (w środku znajdują się grudki cukru, które pod wpływem podgrzewania powinny się skarmelizować...), symbolizują Belgię. Ciasto na drożdżach, gofry przygotowywane dla określonego klienta, z dodatkami jak czekolada, bita śmietana, owoce... Niestety, nie trafiliśmy najlepiej i mój wafel okazał się nie dopieczony :-( Cóż...
Powinnam jeszcze dodać, że w Brukseli można kupić bardzo dużo produktów BIO. Ekologiczna jest także sieć restauracji EXKI - http://www.exki.be/. Doskonałe zupy krem, sałatki, kanapki, tarty, wspaniały wybór herbat :-) Miłe miejsce, smakowite jedzonko, uwielbiam :-)
Bruksela smakuje znakomicie :-)
Niestety, nasze menu dalekie było od dietetycznego, a teraz płacimy za to trudnym samopoczuciem :-(
Ale miło było, bardzo miło i smacznie, bardzo smacznie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz