Wczoraj, sprowokowana pytaniem, musiałam się zastanowić, jak wpłynęła na mnie zmiana diety. Otóż z pewnością czuję się lepiej - zmniejszył się dyskomfort związany z układem trawienia, następuje systematyczna redukcja masy ciała (już 3 kilogramy) bez stosowania ograniczeń ilościowych i kalorycznych. I przestałam kończyć sen przed świtem! Nie myślałam o tym, ale rzeczywiście, zamiast wstawać o 3:00, 4:00, czy 5:00, co stanowiło dla mnie kłopotliwy standard, śpię do 6:30-7:00! Co oznacza, ze mój dobowy sen z 3-5 godzin na dobę wzrósł do ca. 7 godzin! Cudownie budzić się i widzieć słońce, być wypoczętym, wyspanym i rześkim :-)
Drugą refleksją, która pojawiła się w trakcie wieczornych konwersacji jest stara prawda, która mówi o tym, iż mniej jedzenia mniej szkodzi. Zmniejszenie porcji, ilości zjadanych pokarmów daje szansę organizmowi na poradzenie sobie z tym, co otrzymuje do "przepracowania". Wiem o tym doskonale, ale gdy się ma ograniczone wchłanianie substancji odżywczych (na przykład w wyniku stanu zapalnego jelit), organizm jest wygłodzony i bez opamiętania rzucamy się na ogromne ilości pożywienia. Jest to, niestety, błędne koło. Natomiast odkąd wyciszam organizm właściwym odżywianiem i suplementacją, już mniejsze porcje jedzenia zaspakajają głód.
Refleksyjnie się zrobiło z racji tych czterech tygodni bez glutenu, mleka i jajek :-)

Po przepis na zielony smalec zapraszam na mój Zielony Blog
Smalec naprawdę jest zielony, ale w tym słońcu, tym aparatem, mogłam uchwycić co najwyżej teksturę, kolor na zdjęciu jest nieadekwatny do rzeczywistości :-)

Dwudaniowe posiłki, to dla nas za dużo, ale czasem po prostu tak gotuję i później boli brzuch z przejedzenia :-(
Podwieczorek skromny - gruszka i czekolada :-)