Do tego podbudował mnie fakt, iż dzieci znajomych zaakceptowały moje ciasteczka amarantusowe dopytując, co to sa te małe, białe kropeczki. Amarantus, taka roślinka, taki kwiatuszek. Smaczne? Kiwanie głową, bo usta pełne, a i dłonie też - sięganie garściami, bo smakuje.
Ależ mnie to podłechtało :-)
Uznanie ze strony dzieci - bezcenne. Bo dorosły potrafi zagrać, być uprzejmy, z dobrą miną do złej gry i bez grymasu kosztować cykuty... :-) Tacy już jesteśmy - nie chcemy być niegrzeczni, nie chcemy ranić. A dzieci nie - spróbują i albo smakuje, albo nie. Zazwyczaj najbardziej smakuje to, co nie zdrowe - nam wszystkim :-) Zatem jeśli ciasteczka, całkiem niegroźne, bez cukru i glutenu odpowiadają małym smakoszom, jest to dobra informacja :-)
A dziś wariacja z imbirem w roli głównej. Mój mąż pod tym względem jest jak dziecko - powie, gdy nie smakuje, zatem nie łudzę się i przygotowuję porcję wolną od imbiru :-) Ileż miałabym tych ciasteczek imbirowych zjeść sama :-)
Więcej w temacie mojego nieustającego zachwytu imbirem można przeczytać tutaj.
A oto przepis na ciasteczka imbirowe:
- mąka owsiana 100g
- siemię lniane (zmielone) 30g
- otręby owsiane 30g
- otropest (zmielony) 20g
- ksylitol 40g
- masło (rozpuszczone) 50g
- szczypta sody
- 1 cm startego świeżego imbiru
- 1/2 łyżeczki imbiru w proszku
- 2-3 łyżki wody
Sypkie składniki łączymy, dodajemy imbir i dokładnie mieszamy. Nastepnie wlewamy masło, wodę, zagniatamy ciasto i formujemy małe walce. Ciasto wkładamy do zamrażalnika i conajmniej po godzinie możemy już wyjąć, pokroić na talarki i ułożyć na papierze, po czym włożyć do podgrzanego do 180 stopni piekarnika na 10 minut.
Ciasteczka mają delikatnie cierpki smak - za sprawą ostropestu i imbiru. Porcję ostropestu można zmniejszyć na rzecz płatków, czy otrębów owsianych. Woda sprawia, że zmielony len przybiera funkcję zamiennika jajka.
A tymczasem śniadanie - łosoś wędzony, sałata z ogórkiem, pomidorem i papryką, a do tego ogórek małosolny własnej produkcji :-) Herbata z rumiankiem, melisą, miętą i porcją imbiru - także doskonała. A wszystko na tarasie :-) Pycha!
Śniadania wprost uwielbiam. Na deser ciasteczka imbirowe (tak jak przewidywałam, Mąż skrzywił się przy pierwszym wspaniałomyślnie zostawiajac mi całą resztę :-). Super.
Obiad przygotowany przez Męża - ryżowe pierożki z nadzieniem krewetkowym. Nasze ulubione, gotowane na parze. Byłam tak głodna, że zapomniałam poczuć smak potrawy :-) Ale to akurat bardzo powtarzalne danie :-) Mamy jeden rodzaj, który kupujemy - w składzie wyjątkowo ryż bez pszenicy :-) Aż dziwi nas, że wiele innych podobnych produktów niemal "świeci" w ciemnosci, tyle ma dodatków i E-coś-tam...
I znów ciasteczka z ostropestem - w trosce o stan mojej wątroby :-) Bo ostropest trzeba jeść, nie ma, że nie smakuje :-))
Na deser lody wiśniowe własnej produkcji i obowiązkowo od razu kolacja - smaczna kanapka z ogórkiem małosolnym :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz